"No i co z tego, że ktoś odzyska moje dane z dysku, który sprzedałem/sprzedałam na portalu aucyjnym, albo wyrzuciłem/am go do śmieci bo przestał działać?" - jedną z odpowiedzi na to pytanie niedawno opublikował portal niebezpiecznik.pl - i niestety nie jest ona wesoła: bardzo dużo.
Niedawno na kilku forach internetowych opublikowano link do listy, która zawierała 18 462 adresów e-mail i haseł do nich, z czego 1803 okazało się być poprawnych i wciąż działających po ponad pół roku (!) od momenu wycieku tych informacji. Co zrobiły osoby, które uzyskały w ten sposób dostęp do tych danych? Jak podaje redakcja niebezpiecznik.pl:
Jeden z użytkowników podzielił się na forum portalu następującą obserwacją:
Co ma to wspólnego z danymi na twardych dyskach? W wiadomościach e-mail przechowywana jest tylko część danych z domowych komputerów, nie ma tam też chociażby zapamiętanych haseł do innych serwisów, bankowości internetowej i rozmaitych innych danych, filmów i zdjęć, których nie chcielibyśmy ujawniać osobom niepowołanym. Warto więc samemu zadbać aby możliwie jak najdokładniej usuwać własne dane i wymagać od instytucji publicznych i firm, szczególnie szpitali, urzędów, banków, etc, żeby o nie zadbały. O ile bowiem komuś może się nie opłacać odzyskiwać danych z naszego prywatnego dysku twardego, to kwestia opłacalności w przypadku firmowego, czy instytucjonalnego dysku jest zupełnie inna...
Źródło: niebezpiecznik.pl
Projekt i realizacja Spectrum Marketing 2022 | Wszelkie prawa zastrzeżone
CERTYFIKOWANY INSTYTUT NISZCZENIA DANYCH SP. Z O.O.
Bielawa | ul. Ostroszowicka 11
Łódź | Al. 1 Maja 87